Żary,

czwartek, 9 grudnia 2010

Antyczna stolica Lugidunum może się skrywać pod ruinami Starego Miasta w podzielonogórskim Krośnie

Mapa lokalizacji starego miasta w Krośnie Odrz.:

Wyświetl większą mapę

W czasach antycznych koło Zielonej Góry znajdowała się stolica antycznego państwa współpracującego z Rzymem. Mowa o Związku Lugijskim i jego stolicy, Lugidunum. Geograficzne umiejscowienie antycznej stolicy zostało rozszyfrowane przez zespół klasycznych filologów, historyków matematyki oraz ekspertów od kartografii. Grupa ta stworzyła mapę Europy Środkowej sprzed 2 tysięcy lat na podstawie mapy starożytnego kartografa Klaudiusza Ptolemeusza. Mapa antycznego kartografa stworzona w 150 roku n.e. zawierała współrzędne pozwalające z dokładnością do minut stopni zlokalizować poszczególne miejscowości.

Lugidunum, antyczna stolica Związku Lugijskiego, federacji plemiennej tworzącej jedno z dwóch wielkich państw czasów antycznych na obszarze dzisiejszej Polski, to wg zespołu badaczy dzisiejsze Krosno Odrzańskie. Mapa po odkodowaniu współrzędnych pozwala zlokalizować lokalizację antycznych miast z dokładnością do 10- 20 km. Jednakże odkodowanie antycznych danych geodezyjnych nie było prostym zadaniem, ponieważ mapa zawierała błędy powstałe na wskutek łączenia i kompilacji różnych map oraz wskutek przepisania kuli ziemskiej na płaską płaszczyznę mapy.

Co wiadomo o antycznym państwie? Było ono jednym z dwóch wielkich antycznych państw na obecnych ziemiach polskich. Sąsiednim państwem była Gotyskandza, królestwo gockie mające swoją stolicę na Gepedoios, rzecznej wyspie u ujścia Wisły. Gotyskandza jest reprezentowana w archeologii przez kulturę wielbarską. Zaś Związek Lugijski jest tożsamy z kulturą przeworską w archeologii. O ile znamy imiona poszczególnych władców królestwa Gotyskandzy, o tyle niewiele wiadomo o państwie Lugiów.

Antyczni historycy wspominają że nie było to scentralizowane państwo, było raczej związkiem plemiennym, federacją, choć o dość spójnej kulturze. Związek Lugijski dzielił się na wiele civitates i był partnerem starożytnego Rzymu, i być może był utrzymywany jako peryferyjne państwo klienckie gwarantujące spokój na rubieżach imperium.

Kolejna informacja o Związku Lugijskim informuje iż wszedł on w skład państwa Marboda, mającego swoją stolice na obszarze obecnych Czech. Ten wykształcony starannie w Rzymie wódz markomański (pobierał nauki u najznakomitszego nauczyciela rzymskiego tamtych czasów Marka Werriusza Flakkusa, uczęszczał do elitarnych szkół) stworzył pierwszy rozwinięty organizm państwowy na ziemiach tej części Europy. Jego państwo funkcjonowało od 9 roku p.n.e. do 19 roku n.e. W pewnym momencie Marbod, w zamyśle Rzymian mający być władcą państwa klienckiego, wybił się na niezależność.

Jak opisują to imperium współcześni mu historycy rzymscy, Marbod „przez ustawiczne ćwiczenia ujął w karby prawie rzymskiej organizacji, a wkrótce powiódł na wyżyny, groźne nawet dla naszego imperium”. W 6 roku p.n.e. tereny obecnego woj. Lubuskiego na wskutek zawartego rozejmu Marboda stały się podległe Imperium Rzymskiemu. Nastał krótkotrwały okres prosperity dla handlu, rzymscy przedsiębiorcy masowo podjęli handel z nowymi terenami podległymi imperium, zbudowali nawet faktorię (rodzaj wczesnej fabryki) na terenie tego podległego Rzymowi państwa. W kluczowym okresie rozwoju podległe Rzymowi państwo sięgało na północy aż do Bałtyku, na wschodzie aż do rzeki Wisły, granicząc z królestwem Gotyskandzą.

Marbod, który podówczas przyjął tytuł królewski, dysponował armią 70 tys. piechoty i 4 tys. jazdy. Na wzór rzymski kazał zbudować umocnioną stolicę Marobudum (której do dziś nie udało się archeologom zlokalizować). Rzymianie uznali tytuł królewski Marboda, choć z obawą patrzyli na rosnącą potęgę nowego sąsiada. W myśl zasady „dziel i rządź” doprowadzili do obalenia Marboda, który do końca swych dni żył w luksusie na emigracji, na terenie imperium rzymskiego. Kolejnym królem tego państwa był Katualda, ale około 20 roku naszej ery nastał kres pierwszego znacznego imperium na terenach obejmujących zachodnią Polskę.

Kolejna informacja o Lugiach zawarta jest w dziele Kasjusza Diona, Historia Rzymska, kiedy mowa o wydarzeniach lat 91-92 za panowania cesarza Domicjana. Lugiowie prowadząc wojnę z germańskimi Swebami, zawarli sojusz z Rzymianami, i poprosili cesarza Domicjana o przysłanie posiłków wojskowych posiłki, które otrzymali w postaci 100 jeźdźców. Czy ci rzymscy jeźdźcy przybyli w okolice lugijskiej stolicy? Nie wiemy.

Antyczni geografowie wspominają że Lugidunum, antyczna stolica państwa Lugiów znajdowała się w pobliżu antycznego miasta Stragona, przez badaczy mapy Klaudiusza Ptolemeusza rozszyfrowanego jako Zgorzelec/ Goerlitz. Należy więc przypuszczać że istniał wówczas szlak, droga łącząca oba te ośrodki. Z racji jej południkowego przebiegu być może szlak ów był częścią Via Elektra- sieci dróg bursztynowych, łączących południe Europy z bogatymi w bursztyn wybrzeżami Bałtyku.

Być może w czasach antycznych istniały już szlaki, drogi, z Lugidunum do Colancorum (innego miasta na tych ziemiach, wg badaczy- obecnego Kostrzyna nad Odrą) oraz do Burintium (wg naukowców znajdującego się w miejscu obecnego Głogowa). Można się spodziewać istnienia także portów rzecznych, bowiem to rzeki były najważniejszym szlakiem transportowym tamtej epoki.

Antyczny geograf podał dokładne lokalizacje miast z dokładnością do minut stopni. Współrzędne te po odkodowaniu istotnie często zgadzają się precyzyjnie z miejscami w których archeologowie uprzednio odkryli gockie albo teutońskie domy i wielkie grobowce grzebalne wzniesione dla ówczesnych książąt plemiennych. Zespół naukowców odkodowujących antyczną sieć współrzędnych geograficznych obejmował specjalistów z departamentu Geodezji i Geoinformacji Technicznego Uniwersytetu Berlińskiego (TU Berlin).

Czy można się spodziewać odnalezienia ruin antycznej stolicy pod Zieloną Górą? Mapa nie jest aż tak dokładna, pozwala zlokalizować antyczne miasta z dokładnością jedynie do 10- 20 kilometrów.
Jednakże odnalezienie antycznej stolicy mogłoby być największą sensacją archeologiczną tego regionu.

Już uprzednio na terenie Polski wskazówki sprzed wieków pozwoliły dokonać rewolucyjnych odkryć archeologicznych. Dzięki wskazówkom Wulfstana z Haithabu, podróżnika który około 800 roku odwiedził tereny u ujścia Wisły, archeologom udało się odkryć Truso, emporium handlowe na brzegu Bałtyku. Podróżnik podał nazwę rzeki (Ilfing) nad jaką znajdowało się Truso, oraz opisał drogę rzeczną do tego miasta. Dziś ruiny Truso są wielką atrakcją turystyczną Warmii.

Gdzie szukać antycznego Lugidunum? Być może wielkie wykopaliska na krośnieńskim Starym Mieście pozwolą odkryć tajemnice antycznej przeszłości? Krośnieńska starówka została niemal całkowicie zniszczona w czasie II wojny światowej. Większość Starego Miasta w chwili obecnej nie ma zabudowy, i jest możliwość przeprowadzenia wykopalisk na ogromną skalę, także pod budynkami z okresu średniowiecznego. Badań takich wg wiedzy autora do tej pory nie prowadzono. Potencjalny teren badań to starówka- nadodrzańska wyspa oblewana wodą w czasie wysokiego poziomu wody w rzece. Choć nie jest to jedyna możliwa lokalizacja tego miasta.

Czy na terenie państwa Lugiów istniała większa sieć osadnicza? Z pewnością- tak. Mniejsze miejscowości z tamtej epoki, zwane z łacińska oppidum (co można tłumaczyć jako „miasteczko”), odkryto na terytorium Czech. Miasteczka te miały głównie funkcję centrów rolniczych regionów, z drugorzędną rolą rzemiosła i handlu.

Trudno jednakże przypuszczać że na mapę poglądową ówczesnego świata w dużej skali trafią mniejsze miejscowości. Należy więc wyczulić władze wszystkich szczebli tego regionu kraju, by znacznie zwiększyły swoje wyczulenie na kwestie badań archeologicznych przy prowadzeniu inwestycji, nawet przebudowy dróg mogących przebiegać po szlaku dróg antycznych. Można sądzić że w okolicach potencjalnych antycznych dróg mogły istnieć zabudowania, całe osady. Zabudowania były najprawdopodobniej drewniane, ale nawet pozostałości tych są często zachowane po dzień dzisiejszy.

Warto też zaapelować o dokonanie wykopalisk na krośnieńskiej Starówce, gdzie może się znajdować dawne oppidium. Przypuszcza się że lugijska stolica nad Odrą mogła mieć formę celtyckiego fortu obronnego spotykanego w kulturze puchowskiej spotykanej na zachodniej Słowacji. Krosno Odrzańskie zostało wspomniane po raz kolejny dopiero w 1005 roku n.e., a więc 855 lat później. Już wówczas było znacznym ośrodkiem i posiadało obwarowania.  

Adam Fularz

środa, 8 grudnia 2010

Krosno Odrzańskie było znane już w 150 roku naszej ery. Badacze z Berlina rozgryźli antyczną mapę.

I nie jest to prima aprilis, lecz wynik wieloletnich badań kartografów analizujących starożytną mape tych ziem ze 150 roku naszej ery. Mama posiada współrzędne kartograficzne i jest dziełem kartografa z Aleksandrii, Klaudiusza Ptolemeusza. Żył on w latach 100- 168 naszej ery. Około 150 roku naszej ery podjął on ogromny wysiłek kartograficznego opisu znanego wówczas tamtejszej opinii publicznej świata.


Fot. Część mapy Klaudiusza Ptolemeusza wg obecnych jej schematów, pochodzi z witryny http://zocher-regel.gmxhome.de/ArbaloSchlacht/16TropaiaDrusu.html


Mapy z tamtego okresu owszem istnieją, są nawet sporządzone z niebywałą dokładnością geodezyjną. Współrzędne zawierały jednak błędy, które wymagały korekt przez naukowców. Jak stwierdzają badacze tej mapy, za brak wiedzy na temat historii tych terenów należy winić brak edukacji zamieszkujących je wówczas plemion germańskich. Mieszkańcy tych terenów, których Rzymianie nigdy nie umieli sobie podporządkować, używali jedynie obskórny system runów. Znaleziono szereg tak opisanych przedmiotów na terenach obecnej Polski. Według Tacyta, historyka rzymskiego, mieszkańcy tutejszych ziem mieszkali w trzcinowych chatach, żywili się krupnikiem i zajmowali się przesadnie grą w kości. Niewiele więcej wiadomo, ponieważ niewiele zachowało się pisemnych opisów życia na tych ziemiach.

To może się jednak zmienić. Grupa klasycznych filologów, historyków matematyki oraz ekspertów od kartografii stworzyła mapę Europy Środkowej sprzed 2 tysięcy lat na podstawie mapy starożytnego kartografa Klaudiusza Ptolemeusza. Ptolemeusz zademonstrował ogromną wiedzę na temat tych odległych obszarów, wskazując lokalizację gór, rzek, wysp. Spis zawiera 94 miasta, z zanotowanymi ich współrzędnymi, z dokładnością do kilku minut. Mapa określa obszary do rzeki Wisła, wówczas zamieszkiwane przez Burgundów, Gotów i Wandalów. Ptolemeusz posiadał nawet wiedzę o rzece Świna, która wypływa z Zalewu Szczecińskiego do Bałtyku, równolegle do obecnej granicy polsko-niemieckiej. Klaudiusz Ptolemeusz na swej mapie z roku ok. 150 n.e. na tym terenie wymienia m. in. Kalisię (Καλισία), identyfikowaną przez niektórych z Kaliszem, Karrodunon (Καρρόδουνον) bezpodstawnie łączony ongiś np. przez J. Lelewela z Krakowem, Skurgon (Σκοῦργον), Askaukalis (ἀσκαυκαλίς).

Niemieccy naukowcy podjęli ogromny wysiłek by odcyfrować tą mapę, operującą dodatkowo współrzędnymi miast określonych na mapie. Zespół naukowców obejmował specjalistów z departamentu Geodezji i Geoinformacji Technicznego Uniwersytetu Berlińskiego (TU Berlin). Wiele spośród miast na ziemiach polskich okazuje się być starsze o tysiąc lat niż sądzono. Ascaucalis to wg naukowców Bydgoszcz, podówczas bardzo znaczące miasto, Stragona to Zgorzelec, położone przy polskiej granicy brandenburskie Fürstenwalde to Susudata. Miasto oznaczone na mapie jako Lugidunum zostało przez nich rozszyfrowane jako Krosno Odrzańskie, wspomniane po raz kolejny dopiero w 1005 roku n.e., a więc 855 lat później. Nazwa wskazuje na koneksje tego miasta z plemiennym państwem Lugiów, zamieszkujących w czasach rzymskich te tereny. Wspomina się także Colancorum- obecny Kostrzyn nad Odrą, oraz Budorigum- Głogów, wymieniony po raz pierwszy w 1010 roku.

Mapa woj. Lubuskiego w czasach antycznych pochodzi z serwisu kartograficznego Google. Użytek mapy do niekomercyjnych celów edukacyjno- naukowych. 


Wydaje się zaskakującym że naukowiec żyjący w dorzeczu Nilu posiadał tak dokładną wiedzę o północnej części kontynentu. Jest pewnym że Ptolemeusz nigdy nie dokonywał własnoręcznie pomiarów geodezyjnych na terenach obecnej Polski. Badacze utrzymują że kartograf korzystał z danych kupców rzymskich, analizował notatki podróżujących drogą morską, konsultował także mapy wojskowe używane przez legiony rzymskie działające na północy.

Jednocześnie mapa starożytnego geografa jest zaburzona. Błędy skali powstały gdy geograf przepisał kulę ziemską na płaską płaszczyznę mapy. Ptolemeusz wierzył że północne kraje były bardziej wąskie i wyciągnięte południkowo niż sa one w w rzeczywistości. Dodatkowo błędnie rozmieścił Jutlandię i Szleswik- Holsztyn.

Lingwiści i historycy próbowali rozcyfrować pożółkły dokument, który stał się "zaczarowanym zamkiem", zagadką której nikt nie mógł złamać. Wreszcie obecnie mapa wydaje się ujawniać swoje sekrety. Przez 6 lat zespół badaczy tworzył model "geodetic deformation analysis", nakładki na ówczesny system geodezyjny, który pomógłby poprawić błędy antycznych geodetów. Rezultatem jest wykaz lokalizujący ówczesne miasta na obecnych ziemiach polskich i niemieckich z dokładnością do 10-20 kilometrów. Mapa, jeśli np. porównać zawarte na niej na przykład współrzędnikowe lokalizacje ujścia Wisły i niemieckiego miasta Kolonia z obecnymi danymi, jest "zadziwiająco dokładna", a ewentualne odchylenia są "niewiarygodnie niewielkie"- chwalą pracę starożytnego kartografa współcześni geodeci.

Tereny te nie były wówczas ziemią nieznaną. Opisy donoszą iż np. w pierwszym wieku naszej ery rzymski legionista wybrał się z Carnuntum, obozu wojskowego koło Wiednia, na wybrzeże Bałtyku w celu handlu bursztynem. Badacze zlokalizowali 11 osad wzdłuż ówczesnej głównej drogi łączącej Moers nad Renem z półwyspem Sambia w obecnym obwodzie Kaliningradzkim.

Zdjęcie powyżej: Badacze TU: Frank Neitzel (l.) oraz Prof. Dr.-Ing. Dieter Lelgemann z mapą świata Ptolemeusza, mapa ze strony TU-Pressestelle/ Böck

Wydaje się że to właśnie geodeci i mierniczy armii rzymskiej posunęli się ze swoimi badaniami aż do Doliny Wisły i penetrując ją zbierali informacje geodezyjne na temat krajów barbarzyńców. Dieter Lelgemann, specjalista geodezji z Berlina, jest przekonany że Ptolemeusz czerpał z prac antycznych inżynierów wojskowych.

Starożytny astronom wskazywał dokładne lokalizacje miast z dokładnością do minut stopni. Te współrzędne, odkodowane, istotnie często zgadzają się precyzyjnie z miejscami w których archeologowie uprzednio odkryli gockie albo teutońskie domy i wielkie grobowce grzebalne wzniesione dla ówczesnych książąt plemiennych.

Dowody wskazują że badacze z Berlina naprawdę złamali kod. Wydaje się że grupa zlokalizowała trzy szczególnie ważne ówczesne miasta, między innymi Brno w Czechach (Eburodunum) oraz dwa miasta niemieckie, mające już wówczas rozlegle datowaną wczesną historię. Były to wówczas największe metropolie Europy Środkowo- Wschodniej.

Adam Fularz


Tekst opracowałem na podstawie artykułu w Der Spiegel, 10/01/2010 pt. "Berlin Researchers Crack the Ptolemy Code", wybierając z niego dane na temat polskiego fragmentu mapy. Jest ona umieszczona pod tym adresem: http://www.spiegel.de/germaniamagna


Praca naukowców została opublikowana jako książka: Andreas Kleineberg, Christian Marx, Eberhard Knobloch, Dieter Lelgemann (eds.), Germania und die Insel Thule. Die Entschlüsselung von Ptolemaios´ „Atlas der Oikumene“, wyd. Wissenschaftliche Buchgesellschaft, Darmstadt, 2010, ISBN 978-3-534-23757-9.

środa, 17 listopada 2010

Skrajny ekowandalizm. Zniszczyli najgrubszy dąb w Polsce

(foto: onet za wikipedia.pl)
"W nocy został spalony najgrubszy dąb szypułkowy w Polsce "Napoleon" mieszczący się niedaleko miejscowości Zabór koło Zielonej Góry" - napisał Reporter 24, cytowany przez kontakt.tvn24.pl.

sobota, 13 listopada 2010

Zielonośląskie?

Otrzymaliśmy momentarz od jeden z czytelniczek, która zaproponowała nazwę dla naszego regionu "Zielośląskie". 
    Należy przyznać, że nazwa jak najbardziej jest prowokacyjna, gdyż odnosi się do historii przedwojennej Zielonej Góra. Otóż Zielona Góra przez długi czas była małym miasteczkiem na Śląsku. Ta część tego regionu przez długi czas znajdowała się pod panowaniem książąt głogowskich. W zasadzie granica Śląska kończy się w Świebodzinie. Wystarczy się dokładniej przyjrzeć herbom miast. Jeżeli na tarczy herbowej widnieje czarny orzeł z białą przepaską z krzyżem, to niewątpliwy znak panowania książąt głogowskich.


Zasadniczo rzecz biorąc to, co nazywamy Ziemią Lubuską jest trudne do zidentyfikowania. Wiemy, iż w IX-X wieku żyło plemię Lubuszan, które zajmowało obszar.... No właśnie niezbyt dokładnie określony przez badania archeologiczne. W każdym razie gdzieś pomiędzy Sprewą a Obrą.

Ziemia Lubuska jako region historyczny występuje dopiero za panowania księcia Bolesława Krzywoustego, który w wyniku walk z Pomorzanami inkorporuje obszar między Wartą i Notecią na północy a Pliszką (dopływem Odry) na południu, Obrą na wschodzie. W tym miejscu powstało misyjne biskupstwo lubuskie. Obszar tegoż biskupstwa w większej części znajdowało się na terenie dzisiejszych Niemiec, wraz z stolicą Lubuszem.

W okresie rozbicia dzielnicowego Ziemia Lubuska znalazła się pod panowaniem książąt śląskich. Wyszło jej to na dobre, gdyż dobry gospodarz, jakim był Henryk Brodaty sprowadzał na ten teren kolonizatorów. On zresztą przyczynił się do sprowadzenia zakonu Joannitów.

Po pierwszym najeździe tatarskim rozpadło się wielkie państwo śląskich Henryków. Pomiędzy sukcesorami wybuchła walka o panowanie. Jak wiadomo wojna wymaga środków, które można pozyskać m.in. sprzedając ziemie. Tak też uczynił ks. Bolesław Rogatka. Była to w roku 1252. Jest to ważna data, gdyż w tym roku zanikają wzmianki o Ziemi Lubuskiej.

Granice polityczne na terenie dzisiejszego województwa lubuskiego ostatecznie ukształtowały się w XVI stuleciu. Wówczas to nie było mowy o ekspansji brandenburskiej na wschód,   zakon krzyżacki zrezygnował z prób przejęcia terenów od Kostrzyna po Drezdenko, zaś polska rekonkwista zatrzymała się przed Sulęcinem.

Wówczas to tereny te wchodziły w skład trzech krain historycznych. Śląska, który sięgał aż po Świebodzin. Brandenburgii, której granice zaczynały się w Krośnie Odrzańskim, a kończyły się Choszcznie w dzisiejszym województwie zachodniopomorskim. Trzecim regionem była Wielkopolska należąca do Rzeczpospolitej. Najdalej na wschód wysunięte części tej krainy znajdowały się między wsiami Bledzew a Trzemeszno Lubuskie.

Nazwa Ziemia Lubuskie wróciła do łask dopiero po wojnie, kiedy to polska administracja przejmowała te tereny.

Początkowo ziemie od Zielonej Góry na południu, po Gorzów na północy, od Wschowy na południowym wschodzie, aż po Piłę na północnym wschodzie włączono w skład województwa poznańskiego. Aby lepiej administrować tymi rozległymi ternami, które dodatkowo podlegały innym prawom, niż stare tereny Wielkopolski, stworzono Ekspozyturę Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.

Specyfika tereny zdecydowała o tym, iż w 1950 roku powstało nowe województwo - zielonogórskie. Zielona Góra stała się stolicą regionu, ponieważ była jednym z nielicznych miasteczek niezniszczonych przez działania wojenne lub Armię Czerwoną. Dodatkowo teren województwa został powiększony o zimie leżące na południe od Zielonej Góry, aż po Polkowice na południu. Zmiana terytorium uległa zmianie po 1975 roku, kiedy to powstały dwa województwa: zielonogórskie i gorzowskie. Wówczas to od nas odpadły Polkowice i Głogów, które i tak nijak pasowały do naszego regionu. Nowe województwa powiększyły się na wschodzie o tradycyjne ziemie wielkopolskie.

Historyczne tereny Ziemi Lubuskiej nie należały do części zasadniczej na terenie nowego województwa. Zaczynały się one tuż za Świebodzinem. Główne ośrodki miejskie na terenie historycznej Ziemi Lubuskiej to Sulęcin, Torzym i Łagów Lubuski.

Przyjęcie nazwy województwo lubuskie po ostatniej reformie administracyjnej, czy też określanie terenu tegoż województwa Ziemią Lubuską, według wielu sceptyków jest ahistoryczne. Jednak zapominają oni o tym, że po 1945 roku tworzymy tutaj nowy region, który nigdy wcześniej nie miał odpowiednika w dziejach. Ta typowo w ostatnich czasach amnezja jest spowodowana nałogową walką ze wszystkim co rodowód Polski Ludowej. Wielu twierdzi, że nazwa Ziemia Lubuska została wymyślona przez komunistów, którzy pasożytowali na niewiedzy szarych ludzi. Dla mnie taka argumentacja jest krzywdząca tysiące ludzi, którzy byli pionierami Ziem Odzyskanych, Ziemi Lubuskiej. Którzy zmuszeni przez zdradzieckie układy mocarstw zachodnich ze Stalinem przybyli tutaj zza Buga lub w poszukiwaniu lepszego jutra.

Wszyscy oni budowali lubuską administrację, przemysł i inne gałęzie ekonomiki. Oni też tworzyli podwaliny pod nowy region i pod nową tożsamość regionalną. Wobec tego wszelkie twierdzenia o niewłaściwym nazewnictwie naszego regionu trzeba traktować jako brak wiedzy na temat najnowszej historii Polski. To też zobowiązuje nas do tłumaczenia, że stare nazwy regionu są nieadekwatne do nowej, powojennej rzeczywistości historycznej i politycznej.

czwartek, 9 września 2010

Zdjęcia pani Piotrowskiej- woj. lubuskie

zdjęcia: Joanna Piotrowska. Pierwsze to chyba Klępsk...

Lubuskie warte zachodu?

Lubuskie warte zachodu? Chyba nie. Jako manager jestem wpieklony ilekroć dotrę na zachodni koniec Polski. Relatywnie nic tu nie ma, żadnej infrastruktury dla pokolenia Y. Są jeziora, ale co z tego? Docieram w tą część Polski mniej chętnie.



Jeżdżę na rozmaite polskie pojezierza korzystać z wyciągów do wakeboardu. Nie można sobie wyobrazić bardziej widowiskowego sportu. Mało w której dyscyplinie można sobie trzaskać w miarę bezpieczne flipy i salta. Nie jestem żadnym wypasionym zawodnikiem, ale znam takich wymiataczy którzy robią takie ewolucje, jakieś raleye, że wara opada. Mieszkają w Niemczech, tam jest około 80-90 wyciągów w 65. lokalizacjach.

Na świecie wyciągi są w 34 krajach, jest ich około 300 W Polsce jest ich kilka, po jednym na każdym pojezierzu. Często ich budowę sfinansowały miejscowe samorządy, ze dwa są prywatne. Z tego co się dowiadywałem, koszty takiej inwestycji to ok. 800-900 tys. PLN (ok. 200 tys. euro). Ceny biletów po stronie niemieckiej są kilkakrotnie wyższe więc bardzo możliwe że wyciąg do wake’a (łejka) przy polskiej granicy zachodniej byłby megastrzłem w dziesiątkę. Po stronie niemieckiej wyciągi są co kilkadziesiąt kilometrów.

Technika ewolucji na takich wyciągach polega na wytworzeniu oporu, nacisku, deską o wodę, i pociągnięcia linki wyciągu, tak że jesteśmy „katapultowani”, wybijając się od wody. Mamy wtedy czas na efektowne raleye, beer-spiny i graby. Oczywiście, można walnąć o taflę jeziora przy pełnej prędkości, ale trudno się połamać, jak na innych tego typu sportach. Gdy się uczyłem, uległem namowom jakiegoś 12-latka i wjechałem na wakepark, teren pełen kickerów i boxów, różnych przeszkód. Niestety, dla początkujących nie było tam różowo, choć ów młody skejt pokonywał to z łatwością. Ponadto starsze osoby jeżdżą na takich wyciągach na nartach wodnych. Są też różne wynalazki w stylu wake skate’a. Nie jest to też rzecz dla słabeuszy, po całym dniu ujeżdżania fal zwykle padam na łóżko, i mam zakwasy przez cały następny dzień.

A. Fularz

Niezbyt aktualna lista wyciągów: http://www.cablewakeboard.net

Urwane mosty

Tak po prostu. Mieszkałem ongiś po drugiej stronie rzeki. By dotrzeć do miast po polskiej stronie, nadkładało się 30-40 km. Do dziś się to nie zmieniło, a 10 lat co najmniej minęło...

Most w Kłopocie/ Eisenhuettenstadt:


Pokaż Półmost w Kłopocie/ Eisenhuettenstadt na większej mapie

poniedziałek, 6 września 2010

Z wizytą w Lubsku

Miasto nieodległe od Zielonej Góry, ok. 50 minut podróży samochodem. Kursują autobusy regionalne.


Wyświetl większą mapę

Nieco ujęć z Lubska




Po śródmieściu 







Dawny dworzec na trasie szybkiej kolei Berlin- Wrocław- Gliwice- Bytom

















Południowa i wschodnia część śródmieścia






Nad  kanałem







Ciekawe miejsca




Czerwony blok





Do rynku



Ratusz i fara














Zamek













Wyburzono większość zakładów przemysłowych