Newsletter UMWL o katastrofie ekologicznej w województwie lubuskim. Całkowity zakaz połowu ryb na Odrze!
Newsletter nr 152
Katastrofa ekologiczna w Odrze. Trzeba ratować rzekę
Marszałek Elżbieta Anna Polak odniosła się do chaosu informacyjnego wokół słów ministra Aksela Vogla, które padły na konferencji prasowej ministerstw środowiska Polski i Niemiec.
W niedzielę 14 sierpnia, podczas konferencji prasowej w Szczecinie, jeden z dziennikarzy zadał pytanie dotyczące potwierdzenia słów marszałek, przekazanych mieszkańcom za pośrednictwem mediów społecznościowych, w sprawie obecności rtęci w rzece. Tłumacz zadał zaś ministrowi rolnictwa i środowiska Brandenburgii zupełnie inne pytanie, dotyczące żrącego działania wody w Odrze.
- Po tej konferencji nie zmrużyłam oka. Rozpętał się niesamowity hejt z powodu - chciałabym w to wierzyć - błędu tłumacza, który natychmiast został podchwycony przez ministrów, przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, który obszedł się ze mną w okrutny sposób. W tym czasie pan minister Axel Vogel osobiście zdementował nieprawdziwe informacje dzisiaj wczesnym rankiem. Uważam osobiście, że jest to temat absolutnie zastępczy, bo wręcz nie do pomyślenia jest to, żeby minister Szefernaker i inni ministrowie nasyłali na mnie służby z tego powodu, że lubuska marszałek odważyła się poinformować mieszkańców o zagrożeniu zdrowia i życia - stwierdziła Elżbieta Anna Polak.
Marszałek wyjaśniła również, jaki był przebieg piątkowego (12 sierpnia) spotkania z ministrem Akselem Voglem. - Nie chciałam zawstydzać polskiego rządu, mówiąc o tym, co już zrobiono w Brandenburgii. Przekazałam tylko tę najważniejszą informację dotyczącą pierwszych badań, które potwierdziły obecność rtęci. Zresztą to nie była jakaś rewelacja w przestrzeni publicznej, politycznej, społecznej, ponieważ wcześniej na ten temat napisały media niemieckie: informowało radio Oderwelle, rbb24, korespondenci różnych państw, którzy byli zainteresowani tą sprawą, bo to katastrofa, która od kilkudziesięciu lat nie miała miejsca ani w Polsce, ani w Europie. Przekazywali tę informację do Stanów Zjednoczonych, o Japonii, Indii, Australii, Wielkiej Brytanii. Absolutnie niezrozumiałe jest to, jak bardzo rząd zajął się hejtowaniem lubuskiej marszałek, zamiast zająć się tym, co do niego należy - tłumaczyła marszałek.
- Już w piątek pan minister poinformował mnie, że Odra płynie odizolowana, że są zamknięte wszystkie śluzy, że wszyscy postawieni są w stan gotowości. Do tej pory nie doczekaliśmy się u nas takich działań. W regionie lubuskim nie były one w ogóle wprowadzone, nie były nawet zainstalowane zapory. A wędkarze byli pozostawieni sami sobie, co jest najbardziej okrutne w tym wszystkim. Dlaczego? Dlatego, że mają podpisaną umowę z Wodami Polskimi, że dzierżawią Odrę i to ich obowiązek, by odławiać ryby. To jest wręcz nieprawdopodobne, żeby zostawić organizację pozarządową, stowarzyszenie, zostawić sam na sam z katastrofą ekologiczną, bez udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Tym bardziej, że sami ministrowie przyznali się tutaj, w regionie lubuskim, w Cigacicach nad Odrą, że już 26 lipca doskonale o tym wiedzieli, mieli już pełne informacje - dodała marszałek.
By się odrodzić, Odra potrzebuje programu ratunkowego
Jaki na dziś jest stan Odry? Jakie działania podjął samorząd w związku z katastrofą na rzece? O tym powiedzieli samorządowcy, przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego i Społecznej Straży Rybackiej.
Marszałek Elżbieta Anna Polak zapewniła, że jest w ścisłym kontakcie z marszałkami z województwa zachodniopomorskiego i dolnośląskiego. - Chcemy razem współpracować w celu zdiagnozowania problemu i wspólnego opracowania programu ratunkowego dla Odry. Nie zostawimy wędkarzy samych. Marszałek dolnośląski rozmawiał już z uniwersytetem przyrodniczym - powiedziała Elżbieta Anna Polak.
Rozwiązania problemu katastrofy przedstawiają również sami Lubuszanie. - Odezwał się do nas mieszkaniec z gospodarstwa rybackiego, który prowadzi wylęgarnię ryb. Już o takich rozwiązaniach trzeba myśleć - w jaki sposób wspomóc to finansowo, bo trzeba będzie odbudować cały ekosystem - dodała Elżbieta Anna Polak. Przyznała też, że zanim zostaną podjęte działania w tym kierunku, potrzebna jest dobra, spójna diagnoza, co zatruło Odrę. - Wtedy z ekspertami w tej dziedzinie będziemy opracowywać rozwiązania. Będziemy bardzo mocno się starać, żeby program ratunkowy dla Odry został sfinansowany przez rząd. Ale już mam informacje, że jeszcze mamy środki finansowe w naszym Regionalnym Programie Operacyjnym. Możemy wykorzystać środki, które są na przeciwdziałanie katastrofom ekologicznym - wyjaśniła marszałek.
"Kryzysem trzeba zarządzać"
- "Pacjent" zachorował pod koniec lipca. Dzisiaj jest 15 sierpnia, po kilkunastu dniach dalej nie wiemy, co się wydarzyło na rzece Odrze i nie naszą rolą jest, by dojść do tego. My jesteśmy ludźmi od roboty. Ale każdym kryzysem trzeba zarządzać. Zarządzanie kryzysowe to bardzo trudne działania, które muszą się przełożyć na konkretne efekty. I dzisiaj efektem działań głównie społeczników, którzy od 8 sierpnia w gminie Krosno Odrzańskie i całym powiecie uprzątali martwe ryby, jest ponad 15 ton ryb zebranych na odcinku krośnieńskim. Ręcznie, bez żadnych zapór. Każdą rybę trzeba było wziąć do ręki i wrzucić do worka. Zrobili to ludzie, którzy od 12 sierpnia zostali wsparci przez wojsko i straż pożarną. Była Ochotnicza Straż Pożarna, straż miejska, byli wolontariusze, organizacje pozarządowe. Ja też nawoływałem do tego i biorę za to pełną odpowiedzialność, żeby ludzie nam pomogli, bo są potrzebne ręce do pracy. Dzisiaj spędziłem cały dzień nad Odrą, zbierając truchło za truchłem. Te ryby już się rozpadają, za dwa dni nie będzie już czego zbierać. Rzeka Odra jest w bardzo dużym stopniu przesycona rozkładającymi się resztkami ryb, które nie przetrzymały tej katastrofy - relacjonował Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego.
Samorządowiec zaapelował też, żeby nie wykorzystywać katastrofy politycznie: - Wydaje mi się, że nie naszą rolą jest wchodzić w spór, co zatruło rzekę Odrę. Mamy do tego powołane instytucje: Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska, laboratoria rządowe, wyższe uczelnie finansowane ze środków publicznych. Mamy od tego specjalne instytucje. Całym szlakiem wodnym zarządzają Wody Polskie, które też włączały się w zbiory martwych ryb. Chwała tym, którzy do tej pory podjęli rękawicę. Ale nie ma chwały dla tych, którzy w tym momencie zajęli się atakiem politycznym na innych. Dzisiaj wszyscy powinniśmy sobie podać ręce. Uważam, że powinno dojść do tego, że to u nas ląduje ten słynny helikopter z najważniejszymi ludźmi w państwie, ściskamy sobie dłonie i mówimy: "nieważne, kto jest z której strony stołu, działamy razem". A dzisiaj dochodzi do jakichś dziwnych sytuacji, że wystarczy jedna iskra zapalna, żeby można było kogoś zaatakować - w tym przypadku naszego najlepszego marszałka od sytuacji kryzysowych. Tak mogę powiedzieć, bo tak było przy COVID-19, tak jest w każdej sytuacji. Pierwszy telefon, jaki miałem jako burmistrz Krosna Odrzańskiego, był od marszałka województwa lubuskiego - stwierdził burmistrz Marek Cebula.
Na terenie powiatu zielonogórskiego zebrano ponad 6 ton martwych ryb, a w powiecie nowosolskim 55 kilogramów. W powiecie słubickim zebrano około 4 ton, zatem ogólna liczba zebranych ryb w województwie to około 25 ton. To przybliżone dane.
Przed zarybieniem trzeba poczekać na rośliny
Wędkarze z zielonogórskiego okręgu PZW otrzymywali sygnały o tragedii już z okręgu we Wrocławiu. - Gdy otrzymaliśmy sygnały z dolnośląskiego okręgu o odłowionych śniętych rybach w ilości 3,5 tony, to już dla nas była tragedia. Nikt się nie spodziewał, że na naszym odcinku 150 kilometrów Odry zbierzemy blisko 20 ton. Ryby zbierane są nadal. Nie wszystkie wyniki są jeszcze zsumowane - tłumaczyła Beata Gacek, rzecznik prasowy okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zielonej Górze. - Rzeka Odra stanowi perełkę zachodniej Polski dla wędkarzy. Wędkarze stawiają znicze nad wodą, bo Odra umarła. Miejmy nadzieję, że natura sobie z tym poradzi, że będziemy w stanie za kilka najblizszych lat znowu pójść na Odrę i wędkować - powiedziała rzeczniczka.
Aby ryby powróciły nad Odrę, po katastrofie ekologicznej musi odrodzić się cały ekosystem rzeki. - Cały system zarybień, cały opracowany system odnowy wody, musi polegać na tym, że ryby muszą mieć czym się żywić w wodzie. To nie jest tak, że wpuszczę rybę i ryba sobie poradzi. Musi mieć się czym żywić, więc żeby można było mówić o skutecznych zarybieniach, musimy poczekać przynajmniej rok - wyjaśniła Beata Gacek.
Mirosław Kamiński, prezes zarządu PZW w Zielonej Górze potwierdził, że na odradzanie się Odry trzeba będzie jeszcze poczekać, przynajmniej rok, do najbliższej wiosny. - Zobaczyć, czy ruszy w ogóle wegetacja roślinności podwodnej, nawodnej, przybrzeżnej. To będzie taki sygnał, że woda zaczyna żyć. Oczywiście będzie potrzebna cała seria badań wody i to nie tylko w jednym miejscu czy kilku, ale na całej długości Odry. Mamy 756 kilometrów Odry, a nasz okręg - 156. Jeżeli wielokrotne wyniki wody potwierdziłyby się na tyle, że Odra się przeczyszcza, że można próbować zarybiać, można wprowadzić określone gatunki ryb - powiedział prezes zielonogórskiego okręgu PZW.
Gotowość wsparcia dla lubuskich wędkarzy wyrazili wszyscy uczestnicy piątkowego (12 sierpnia) spotkania w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego. Byli to m.in. członkowie PZW z Katowic, Wrocławia czy Szczecina oraz przedstawiciele Wód Polskich. Zadeklarowali, że pomogą w poszukiwaniu sprawców katastrofy ekologicznej.
- Choć akcja trwa i jeszcze będzie trwała do ostatniej ryby, chciałbym podziękować pani marszałek za wsparcie, wszystkim samorządom, Społecznej Straży Rybackiej, Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczej Straży Pożarnej, Wojskom Obrony Terytorialnej. A przede wszystkim wolontariuszom, którzy dobrowolnie deklarowali wsparcie dla nas - dodał Mirosław Kamiński.
"Tego nie zapomni się do końca życia"
- Trudno opisać tragedię, którą mamy na Odrze, na naszym odcinku, gdy jest się wędkarzem, strażnikiem i widzi się tony ryb. Próbujemy je ratować, niestety nie jesteśmy w stanie. Podpływamy pod rybę, która próbuje jeszcze złapać oddech, za chwilę ląduje ona w worku.Tragedia, która tutaj nastąpiła, jest niewyobrażalna. Może ludzie z Polski nie zdają sobie z tego sprawy, ale naprawdę zapiera dech w piersiach opowiadanie o tym. We wtorek, 9 sierpnia, daliśmy sygnał prezesowi PZW w Zielonej Górze, panu burmistrzowi, który przekazał to pani marszałek. Dziękuję im za to, że nie uwierzyli, że to tylko kilka śniętych ryb. Od razu zaczęli reagować i dzięki nim dostaliśmy wielką pomoc. Dzięki strażnikom, dzięki wolontariuszom, którzy poświęcali swój czas. Niektórzy rezygnowali z urlopu i pracowali razem z nami. Tego nie zapomni się do końca życia. Nie można o tym normalnie mówić, ciężko się o tym mówi - relacjonował Marcin Berger, strażnik Społecznej Straży Rybackiej z Krosna Odrzańskiego.
Kolejna pomoc jest już w planach
Nie ma jeszcze odpowiedzi na wniosek zarządu województwa ws. wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. - Uważamy, że jest to niesłychanie ważne, bo ustawa o klęsce żywiołowej wyposaża jednostki państwowe w specjalne instrumenty, środki finansowe, wtedy jest też możliwe wprowadzenie wojska - wyjaśniła Elżbieta Anna Polak.
Zarząd województwa przeznaczył 100 tys. złotych na wsparcie Polskiego Związku Wędkarskiego. - Uzgadniamy w tej chwili zakupy - to są łodzie, sprzęt do odławiania ryb, kombinezony - wymieniła marszałek. - Niektórzy wolontariusze mają poparzone ręce, bąble na rękach. Od razu mówię, że kierujemy ich do jedynego oddziału dermatologicznego w Żarach. Mamy bezpośredni kontakt z kierownikiem szpitalnego SOR-u - dodała Elżbieta Anna Polak.
W tej chwili uzgadniany jest również skład zespołu ds. współpracy - międzywojewódzkiego i międzynarodowego. Wojewoda lubuski wydał zarządzenie o niezbliżaniu się do rzeki Odry, które będzie obowiązywało do 18 sierpnia. Zarząd województwa lubuskiego podjął uchwałę ws. zakazu uprawiania amatorskiego połowu ryb na lubuskim odcinku rzeki do 30 września br.
Marszałek Elżbieta Anna Polak "Gościem Wydarzeń" w Polsat News
Odra jest martwa. Przed chwilą wędkarze, ocierając łzy, mówili, że zapalają znicze nad Odrą - przekazała Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego w "Gościu Wydarzeń".
Lubuska marszałek na antenie Polsat News dodała, że istnieje zagrożenie epidemiologiczne, ponieważ "zwierzęta domowe chodzą do Odry jak na stołówkę". - Ryby są rozrzucane po obszarze dorzecza Odry, przynoszone do wiosek - wyjaśniła.
Marszałek Polak odniosła się też do krytyki ze strony premiera Mateusza Morawieckiego. - Pan premier zamiast hejtować marszałka województwa powinien zająć się tym, co należy właśnie do jego obowiązków, bo to nie jest moje zadanie: zarządzanie kryzysowe, klęska żywiołowa - powiedziała.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ
Samorządowy Sztab Kryzysowy: 5 punktów działania
W Szczecinie odbyło się spotkanie samorządowców i działaczy organizacji społecznych z województw dotkniętych przez katastrofę ekologiczną w Odrze.
Lubuskie reprezentowali: marszałek Elżbieta Anna Polak oraz burmistrz Krosna Odrz., Marek Cebula. W spotkaniu Samorządowego Sztabu Kryzysowego województw Polski zachodniej wziął udział także przewodniczący Platformy Obywatelskiej, były premier Donald Tusk. - Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie — powiedział na wstępie, myśląc o nieobecnych w tej sytuacji premierze Mateuszu Morawieckim, prezydencie Andrzeju Dudzie i prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim. — Kryzys trwa 18 dni. Ta zwłoka w podejmowaniu działań przez władze też trwa blisko 18 dni. Nie zastąpimy tutaj rządu, zastanowimy się, co musi zrobić rząd i co możemy zrobić niezależnie od rządu. Niech wrócą z wakacji natychmiast i zajmą się zarządzaniem kryzysowym. Mam nadzieję, że odnajdą się w najbliższych godzinach i staną na wysokości zadania.
Zdumiewa bezczynność rządu
Ocena działań rządu wypadła katastrofalnie. – Mamy szczególny czas i musimy teraz stanowić mocną drużynę w chwili, gdy państwo zawodzi – stwierdziła lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak. – Podobnie było, gdy zaczęła się pandemia i usłyszałam, że histeryzuję. Informacje dotarły do nas za późno, nikt nie uprzedził mieszkańców naszych pięciu regionów, które łączy Odra. Zdumiewa bezczynność rządu, zachowanie wojewodów, którzy nie przekazali informacji o zagrożeniu. Mamy do czynienia z klęską ekologiczną całego ekosystemu. Tymczasem w odpowiedzi na naszą konferencję prasową przedstawiciele rządu zorganizowali drugą, podczas której zaklinali rzeczywistość, a jeden z wiceministrów deklarował, że może wykąpać się w Odrze.
Marszałek Polak przedstawiła obraz tragedii, ale także zrelacjonowała, jak Lubuszanie i samorząd starają się walczyć z katastrofą. Zrelacjonowała również swoje rozmowy z brandenburskim ministrem Axelem Voglem.
Widzieliśmy jak rzeka umiera, a informacji nie było...
- Odra jest nazywana księżną polskich rzek. Dziś po cichu umiera – opisywał burmistrz Marek Cebula. – Jeszcze kilka dni temu słyszeliśmy nad rzeką ptaki, widzieliśmy bobry, inne zwierzęta. Dziś jest cicho. Od przedstawiciela WIOŚ usłyszałem, że być może zwierzęta instynktownie oddaliły się od rzeki. Pod koniec lipca na 207. kilometrze rzeki znaleziono martwe ryby. Dwa tygodnie później, na 515. kilometrze widzimy całe ławice nie śniętych, a zatrutych ryb. 6 sierpnia, po cichu, poinformowano straże rybackie, że coś może się dziać. 8 sierpnia martwe ryby płyną masowo. 10 sierpnia dostaliśmy komunikat WIOŚ, że występuje śnięcie i pojawiają się pojedyncze ryby. Tymczasem 8 sierpnia wyłowiliśmy 700 kg, dzień później ponad tonę… Do tego informacja, że nie ma substancji toksycznych. A my od dwóch dni widzieliśmy, że rzeka umiera - wyjaśniał burmistrz Krosna Odrzańskiego.
Kolejne wypowiedzi samorządowców, ekologów, działaczy społecznych to coraz czarniejsza wizja skutków tej katastrofy. Ale i apele o stworzenie wspólnego frontu walki z nią i „przebudzenie” się odpowiedzialnych za działania w sytuacjach kryzysowych. Gorzko zabrzmiały słowa Bartłomieja Sienkiewicza, posła i byłego ministra spraw wewnętrznych: – W każdym kryzysie informacja jest kluczem do działania – stwierdził. – Mamy sytuację, w której na katastrofę ekologiczną nakłada się katastrofa informacyjna. Tutaj widzimy, co oznacza dla obywateli państwa załamanie się systemu informacji. Jeśli dziś zastanawiamy się, jaka substancja spowodowała katastrofę, po 18 dniach i dzieje się to w cywilizowanym państwie w XXI wieku, to nie tylko ryby się rozkładają, ale państwo. Nie mamy do czynienia z katastrofa ekologiczną, ale cywilizacyjną dużego obszaru Polski, obejmującego miliony ludzi. Zarządzanie katastrofą to nie konferencje prasowe, ale uruchomienie całego systemu państwa… - mówił Bartłomiej Sienkiewicz.
To jest kierunek działania
Uczestnicy Samorządowego Sztabu Kryzysowego przedstawili pięć punktów natychmiastowego działania w sytuacji zagrożenia nawiększą katastrofą ekologiczną w Polsce:
- Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego - katastrofy naturalnej w pięciu województwach zlewni Odry. Pozwoli to na uruchomieni sił i środków państwa adekwatnych do sytuacji.
- Wprowadzenie regulacji i ich egzekwowanie dot. zakazów zbliżania się, kąpieli i innej działalności (np. rolniczej) w wodach Odry i ciekach z nią powiązanych, np. studni
- Stały monitoring skażeń, nie tylko Odry, ale np. rowów melioracyjnych z wodą z rzeki, mobilne laboratoria (wojsko, zwrócenie się o pomoc zagraniczną w tej sprawie), zdolne do szybkiego podawania wyników.
- Zarządzenie dodatkowych dyżurów i wzmocnienie służby zdrowia na tereniach zagrożonych pod kątem wykrywania i leczenia toksykologicznego. Ochrona zdrowotna ludzi i zwierząt zagrożonych zatruciami z ujęć wody z Odry.
- Uruchomienie pomostowej pomocy, a następnie odszkodowania dla przedsiębiorców i firm, które nagle utraciły zdolność prowadzenia dzałalności w wyniku zatrucia Odry. Państwo musi pomóc dziesiątkom tysięcy ludzi, których dotknęło ryzyko utraty środków utrzymania.
Samorządowcy, parlamentarzyści i przedstawiciele organizacji społecznych zaapelowali do rządu o zgodne współdziałanie na rzecz bezpieczeństwa obywateli zagrożonych katastrofą, bez względu na podziały rząd - samorząd, czy podziały polityczne. Naszym wspólnym obowiązkiem jest ratowanie ludzi wobec tej katastrofy.
Chwilę po spotkaniu w Szczecinie odbyła się konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego. Okazuje się, że informacja o tragedii na Odrze dotarła do niego… 10 sierpnia.
Katastrofa ekologiczna w Odrze: priorytetem są wyniki badań i dalsza pomoc w odławianiu ryb
Marszałek województwa lubuskiego, Elżbieta Anna Polak i burmistrz Krosna Odrzańskiego, Marek Cebula wystąpili na żywo w telewizji TVN. Tematem była katastrofa ekologiczna w Odrze.
Program „Rozmowy o końcu świata” był nadawany na żywo z Krosna Odrzańskiego. Marszałek Elżbieta Anna Polak informowała, że fala przeszła przez region lubuski, ale wciąż jest bardzo dużo padłych ryb. Fala dotarła do województwa zachodniopomorskiego. - Rozmawiałam już z marszałkiem Olgierdem Geblewiczem o programie ratunkowym - powiedziała Elżbieta Anna Polak. - Jest olbrzymie zagrożenie epidemiologiczne. Najważniejsze to zebrać wszystko, co padło - dodała marszałek.
- Szkoda, że nie dostaliśmy wcześniej informacji o tym zagrożeniu, bo też byśmy zrobili zapory tak jak w województwie zachodniopomorskim - przyznała marszałek. Obecnie na Odrze powstaje już szósta zapora, która pomoże zgromadzić i usunąć martwe ryby.
O braku odpowiednich działań informacyjnych wspomniał także burmistrz Krosna Odrzańskiego, Marek Cebula: - Mając informacje wcześniej, bylibyśmy w stanie powiadomić naszych mieszkańców. Ale niestety, jeśli tych informacji nie mieliśmy (potwierdzam, że pierwsze, które dotarły, były 10 sierpnia, a zwołanie sztabu kryzysowego przez wojewodę lubuskiego - 12 sierpnia o godzinie 9.00). Tak się nie da działać. My dzisiaj potrzebujemy informacji, czy w ogóle można zbliżać się do wody, co się będzie działo. Jest wydany zakaz wojewody, a ja dostaję pytania od przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność gospodarczą, co mają robić. A jeśli bydło, które się wypasało na łąkach nadodrzańskich, podejdzie pod wodę i będzie ją piło, ona jest bezpieczna czy nie? Wyników badań nadal nie ma - powiedział burmistrz.
Cały czas do akcji odławiania ryb na Odrze są potrzebne środki ochrony osobistej, ale przede wszystkim ludzie. - Zadano mi dzisiaj pytanie, jak ma się mój apel, jeśli chodzi o wolontariuszy i zbieranie rybiego truchła, do zakazu zbliżania się do wody. Powiem tak: niech mnie ktoś zamknie, a ja pójdę na Odrę sprzątać tę Odrę. Przeszkolimy ludzi, przygotujemy dla nich sprzęt, zabezpieczymy, żeby nikomu się nic nie stało. Musimy wyzbierać to truchło. Dzisiaj ryby wyciągane z wody rozpadały się w dłoniach. Są sfermentowane, rozłożone - mówił Marek Cebula.
- Dzisiaj skończyliśmy działania w miejscowości Radnica koło Będowa, jutro działamy na odcinku do ujścia Nysy. Zebraliśmy już około 14 ton ryb. Wędkarze prawie płakali - powiedział jeden z wędkarzy.
Na przywrócenie wody do stanu sprzed tragedii trzeba będzie poczekać minimum 10 lat - szacują eksperci.
W programie TVN24 wypowiadali się również specjaliści z zakresu wędkarstwa i ochrony środowiska. - Wędkarze i Polski Związek Wędkarski zostali pozostawieni sami sobie. To wędkarze nad wodą zauważyli, że mamy problem. Powiadomili odpowiednie instytucje: WIOŚ, policję, Wody Polskie i do dzisiejszego dnia mamy to, co mamy. Przez 17 dni sami zbierali ryby - stwierdziła Beata Olejarz, prezeska PZW.
- Kiedy został powiadomiony WIOŚ we Wrocławiu, zostały pobrane próbki wody. Pierwsze próbki wody mówiły o tym, że prawdopodobnie w 80 proc. jest to mezytylen. Nie zostało to potwierdzone. Do dziś nie mamy wyników analizy, nie wiemy, co zatruło Odrę - dodała prezeska PZW.
Krzysztof Smolnicki z Koalicji Czas na Odrę podkreślał, że ważne jest kompleksowe sprawdzenie, dlaczego doszło do katastrofy. - Pobrano próbki wód, ale powinniśmy też pobrać próbki ryb, małży, probki osadów - mówił ekspert.
- Odra po prostu umarła. To trzeba powiedzieć jasno - powiedziała dr Alicja Pawelec, hydrobiolog, ekspertka organizacji WWF.
Samorządy informują, ostrzegają i apelują o ratowanie Odry
Samorządowcy jednoczą się w momencie katastrofy środowiskowej, jaka dzieje się na Odrze. 33 polskich włodarzy podpisało stanowisko, w którym apelują o podjęcie działań w związku z tragedią.
Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast i marszałkowie województw, zrzeszeni w ruchu „TAK! Dla Polski” domagają się m.in. dymisji wiceministra Grzegorza Witkowskiego i prezesa Wód Polskich Przemysława Dacy. Wskazują bierność polskiego rządu w obliczu katastrofy ekologicznej. – Nikt nie poinformował nadodrzańskich samorządów o wielkim zagrożeniu, o wielkiej katastrofie. W Polsce Zachodniej mamy do czynienia z największą katastrofą ekologiczną, której nie widzieliśmy od wielu lat. Prezes Daca poinformował, że Wody Polskie miały już taką informację 26 i 27 lipca. Jednak od tego czasu nikt nie ostrzegł mieszkańców naszych województw, naszych pięciu regionów Polski Zachodniej. W Odrze kąpały się dzieci, do Odry wchodziły zwierzęta – powiedziała marszałek Elżbieta Anna Polak.
Marszałek wspomniała także, że wciąż nieznane są wyniki badań z terenu pięciu województw. – Media niemieckie informują o pojawieniu się rtęci w Odrze. Uczestnicy konferencji w Cigacicach mówili, że monitorują, patrzą, analizują, ale nic nie wykryli. Ludzie do dzisiaj wciąż nie wiedzą, co spowodowało tę wielką katastrofę ekologiczną – dodała marszałek. Powiedziała też o braku alertów RCB ostrzegających przed zagrożeniem w Odrze.
Wniosek o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej
Zarząd województwa lubuskiego podjął uchwałę i skierował wniosek do wojewody o pilne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. – Mamy taką sytuację, że należy wykorzystać ustawę o klęsce żywiołowej po to, żeby wyposażyć jednostki państwowe w niezbędne narzędzia i możliwości w celu ratowania Odry, która umiera na naszych oczach i w celu zabezpieczenia zdrowia i życia mieszkańców – powiedziała lubuska marszałek.
„To nie samorządy odpowiadają za katastrofę”
Elżbieta Anna Polak zwróciła ponadto uwagę, że za katastrofę w rzece rząd próbuje obarczyć winą samorządy. – Dlatego my, solidarnie, razem, protestujemy. Żądamy natychmiastowego wprowadzenia programu ratującego Odrę. Żądamy ukarania tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za katastrofę, bo to nie samorządy – mówiła marszałek.
– Odpowiedzialność w Polsce może się rozmyć jak ta rtęć w Odrze. Niemcy rtęć znaleźli, nasi nie znaleźli, ale trzeba pamiętać o tym, że Odra jest w miarę szeroką rzeką i wszystko zależy od tego, gdzie się pobiera próbki: czy na początku fali, czy na końcu – te wyniki mogą być różne. Ale fakty są takie, że ludzie są poparzeni, mają bąble na nogach, że zwierzęta cierpią i padają. A od przedstawicieli władz słyszymy, że nic się nie stało, a jeżeli już coś się stało, to za to są odpowiedzialni samorządowcy. To bulwersujące, nie do przyjęcia – uważa senator Wadim Tyszkiewicz.
Axel Vogel, minister Rolnictwa, Środowiska i Ochrony Klimatu Brandenburgii, podczas popołudniowej rozmowy z marszałek Elżbietą Anną Polak potwierdził, że niemieckie służby odnotowały we Frankfurcie nad Odrą bardzo wysokie stężenie rtęci w rzece. Strona niemiecka czeka na wyniki badań ryb.
Apel o skontrolowanie pozwoleń wodno-prawnych
– Samorządy zostały oskarżone o zanieczyszczanie rzeki Odry. Myślę, że warto w tym miejscu podkreślić jedną rzecz: każda instytucja, która ma zrzut czegokolwiek do rzeki Odry, musi mieć pozwolenie wodno-prawne. Zapytajmy, kto podpisał pozwolenia wodno-prawne dla zakładów pracy, które wypuszczają ścieki do Odry. Zapytajmy, kto wydał te zezwolenia i co w nich jest. Te zezwolenia od kilku lat wydają Wody Polskie. A może wydały to osoby, które dzisiaj nie chcą być ujawnione? – zastanawiał się burmistrz Krosna Odrzańskiego i przewodniczący Lubuskiej Rady Samorządowej, Marek Cebula. Oczekuje, że ci, którzy doprowadzili do katastrofy, będą ścigani, ale także, że wspomniane pozwolenia zostaną sprawdzone.
Skutki zanieczyszczenia wody są tragiczne. W okolicach Krosna Odrzańskiego w ostatnim czasie odłowiono około 4,5 tony martwych ryb. W ciągu 3-4 dni znad Odry zniknęły zwierzęta żyjące w wodzie i ptaki.
Gmina Krosno Odrzańskie ostrzega mieszkańców o zagrożeniu
Samorząd postawił na komunikowanie mieszkańców poprzez plakaty oraz słowne ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem. – Jeśli chodzi o kanały dystrybucji informacji, korzystamy już w tej chwili z wszelkich możliwości. W gminie Krosno Odrzańskie przygotowaliśmy już komunikat, który został dostarczony również do proboszczów parafii. Dziękuję za współpracę. Ochotnicze straże pożarne, rady sołeckie, wszyscy dzisiaj dystrybuują informację: „nie zbliżajcie się do rzeki Odry!” – powiedział burmistrz Marek Cebula.
W piątek 12 sierpnia także pracownicy urzędu marszałkowskiego rozklejali nad Odrą plakaty informujące o zagrożeniu.
Spotkanie z przedstawicielami Polskiego Związku Wędkarskiego
Samorządowcy uczestniczyli również w spotkaniu m.in. z przedstawicielami siedmiu okręgów Polskiego Związku Wędkarskiego. Byli to reprezentanci PZW m.in. z Zielonej Góry, Gorzowa, Wrocławia, Opola i Szczecina. W Sali Kolumnowej byli również obecni przedstawiciele policji, prokuratury, straży pożarnej, regionalnych dyrekcji ochrony środowiska (z trzech województw), Wód Polskich, instytutu rybactwa śródlądowego oraz stowarzyszeń. – Wszyscy mówią dramatycznie, łamiącym się głosem, ze łzami w oczach. Nigdy nie widzieli w swoim życiu tego, co widzą teraz – relacjonowała marszałek Elżbieta Anna Polak.
– Można powiedzieć, że dzisiaj Odra praktycznie nie istnieje ekologicznie. To jest dramat nas wszystkich – nie ma złudzeń prezes zielonogórskiego okręgu PZW, Mirosław Kamiński.
Na spotkaniu marszałek poprosiła policję o zabezpieczenie próbek, które mogą być dowodami w sprawie katastrofy. Oczekuje również opublikowania wyników badań i porównania ich z tym, co wykazały badania po stronie niemieckiej. – Przecież mamy podpisane umowy o współpracy. Jesteśmy regionem transgranicznym, współpracowaliśmy w czasie światowej pandemii – przypomniała marszałek.
W obliczu zapowiedzi większych kar za przestępstwa przeciwko środowisku (8-10 lat pozbawienia wolności) senator Wadim Tyszkiewicz uważa, że ważny jest nie tyle wymiar kary, ile jej nieuchronność. – Mimo że te kary i tak były stosunkowo wysokie, nikt nie ponosił wielkiej odpowiedzialności. Nieuchronność kary zabezpieczy nas przed takimi tragediami – stwierdził senator.
Pomoc dla samorządów i wędkarzy
Samorząd województwa lubuskiego zadeklarował pomoc dla powiatów oraz Polskiego Związku Wędkarskiego. – Jakiś czas temu na wniosek Lubuskiej Rady Samorządowej samorząd województwa lubuskiego przeznaczył 6 mln zł dla wszystkich powiatów po równo, po pół miliona, na zarządzanie kryzysowe. Dzięki temu teraz samorządy powiatowe mogły natychmiast uruchomić środki na działalność bieżącą w celu zabezpieczenia wolontariuszy, wędkarzy, strażaków w odzież ochrony osobistej i poniesienie kosztów paliwa, pokrycie kosztów utylizacji ryb. A zarząd województwa lubuskiego podjął decyzję w celu dodatkowego wsparcia kwotą 100 tys. zł Polskiego Związku Wędkarskiego. Po to, żeby ich zabezpieczyć, bo wciąż nie wiemy, jakie środki chemiczne znalazły się w Odrze – wyjaśniła Elżbieta Anna Polak.
Zarząd Województwa Lubuskiego podjął również uchwałę o całkowitym zakazie połowu ryb na lubuskim odcinku Odry. (...)
Komentarze
Prześlij komentarz